Derby nie dla nas

Derby nie dla nas

Jak nie idzie to nie idzie - to stare porzekadło prześladuje w kwietniu ekipę rocznika 2005 ROW-u, która po raz kolejny po niezłej grze przegrywa mecz. Tym razem 2-1 lepsza okazała się drużyna Silesii Rybnik.

Niestety dla naszej drużyny mecz nie ułożył się od początku dobrze - najpierw po faulu został wyrzucony z boiska na 3 min. Piotrek Reclik, a co gorsza rywale zamienili rzut wolny na bramkę. Kilka minut później gracze Silesii otrzymali karnego z kapelusza, co zaskoczyło nawet ich trenera. Prezent od sędziego nasi przeciwnicy wykorzystali bezlitośnie i od tego momentu RKP ROW musiał gonić wynik mimo że z przebiegu gry wcale nie był ekipą gorszą. Skalę trudności tego zadania podnosiło boisko, którego niewielkie rozmiary faworyzowały drużynę broniącą. Tyle, że AP Silesia wcale nie chciała się tylko bronić i jej ataki były naprawdę groźne i mecz aż do samego końca przypominał walkę bokserską dwóch równorzędnych rywali. Z naszej strony szarpał Paweł Raczyński i Tomek Misiło, w defensywie tradycyjnie świetną pracę wykonali Marcin Kosiorowski, Mateusz Ćwiek i Kacper Myrta. Heroiczny bój z nieraz dwoma-trzema rywalami toczyli w środku pola Olaf Sobik i Piotr Reclik, a doświadczenie, które mamy nadzieję zaprocentuje w przyszłości zdobywali grający po raz pierwszy w tym wymiarze czasu Kacper Piekarski oraz Jakub Bierza. Szyki obronne Silesii udało się rozerwać dopiero w drugiej połowie, kiedy genialnym podaniem Raku obsłużył ścinającego z prawego skrzydła Miśka, a ten płaskim strzałem pokonał bramkarza rywali. Potem sytuacje do zmiany rezultatu miały obie strony, kilka razy nam pomogło w obronie szczęście i pewnie dlatego zabrakło go potem pod bramką rywali. Najpierw w sytuacji szarży Tomka zabrakło ułamka sekundy aby znalazł się on sam na sam z bramkarzem. Skończyło się faulem taktycznym, po którym nie udało się nam wykorzystać rzutu wolnego (gry w przewadze również). W innej sytuacji zmierzającą do siatki przy słupku piłkę po strzale Raka, wybyli na rożny obrońcy Silesii. Efektem naszej przewagi w końcówce był karny za zagranie ręką rywala - niestety piłkarski "bóg" odwrócił się do nas ewidentnie plecami gdyż świetnie grający całe spotkanie Kosa posłał piłkę tuż obok słupka, a chwilę później sędzia zagwizdał po raz ostatni.

Przegraliśmy kolejny mecz, ale nie ma co załamywać rąk. Każdy zespół notuje gorszą passę i taka jest teraz naszym udziałem. Istotne jest aby z każdego meczu, nawet przegranego chłopcy wyciągnęli wnioski i aby ich mottem była sentencja: "co nas nie zabije to nas wzmocni". Do końca ligowych rozgrywek pozostało jeszcze 6 spotkań i 18 punktów do zdobycia. Wierzymy, że przy ambitnej grze jaką reprezentują nasi chłopcy ich wygranie jest zadaniem realnym do wykonania i że zła passa się odwróci - najlepiej już podczas kolejnego spotkania, w którym zmierzymy się na własnym boisku z Odrą-Centrum Wodzisław Śląski.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości