Chlapci byli skvělí a ROW vyhrál v Hlučíně

Chlapci byli skvělí a ROW vyhrál v Hlučíně

Najtrudniej być prorokiem w swoim podokręgu - tak wynika z ostatnich rezultatów, jakie osiągnęła nasza drużyna w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Po wygranej w Brunszwiku, nieudanych meczach w Lidze Orlika, przyszła wygrana w turnieju o Puchar Starosty Miasta Hlucin... wygrana w wielkim stylu!

Zawody w Hlucinie przyciągnęły na start 8 ekip, które podobnie jak rok temu rozegrały zawody w formie zmagań ligowych. Poza RKP ROW i dwiema drużynami gospodarzy z FC Hlucin stawiły się jeszcze ekipy: APN Knurów, SK Hranice na Morave, Odry Petrkovice, Sokola Silherovice, MFK Frydek-Mistek.

Los jako pierwszych rywali dał nam sąsiadów z Knurowa. Polskie derby zakończyły się naszą wygraną 3-1. Chłopcy kontrolowali przez całe spotkanie tempo gry, a bramki dla ROW-u zdobyli Szoto 2 i jedną Raku, a asystami popisywał się Roman. Cała trójka niczym legendarne trio czeskich hokeistów z anegdoty robiła potworne zamieszanie w szeregach obronnych rywali przez cały turniej. Ambitna gra zespołu z Knurowa została z kolei nagrodzona bramką honorową w końcówce spotkania, gdy w kontrataku wykorzystali gapiostwo w ustawieniu naszej formacji obronnej.

W drugim meczu ROW kontynuował mocne wejście w turniej - ofiarą tym razem była Odra Petrkovice. Spotkanie toczyło się w ulewnym deszczu, który w niczym jednak nie przeszkodził naszym chłopakom atakować non-stop. Worek z bramkami rozpruł Roman, który wykorzystał idealne dogranie Raka ze skrzydła (Paweł jeśli już minął swojego obrońcę stwarzał kolegom z ataku i pomocy pewne setki), a następnie padła bramka z kategorii "stadiony świata". Raku posłał perfekcyjną podwieszoną piłkę z kornera, a na ślepo szczupakiem poszedł na nią Kosa - jego uderzenie z całym impetem trafiło w same widły bramki. Akcja marzenie! Nasz kapitan świetny występ udokumentował jeszcze asystą przy trzecim trafieniu, kiedy to jego dośrodkowanie do własnej bramki skierował gracz Odry.

Wiele sił, a zwłaszcza zdrowia kosztowało nas natomiast spotkanie numer 3. Rywalem rosła ekipa Sokola Silherovice. Młodzi gracze spod Chałupek okazali się nie tyle dobrymi piłkarzami, a kosynierami. Niemal każda ich próba odbioru piłki kończyła się cięciem równo z trawą. Walkę z rywalami przypłaciło urazami dwóch naszych graczy. My w rewanżu za dwóch wyeliminowanych zawodników zdobyliśmy natomiast dwie bramki - najpierw trafił niezawodny Szoto, a niedługo potem bramkę z karnego po faulu na Raku dołożył Kosa. Wynik mógł być jeszcze wyższy, ale w tym meczu na swój nowy pseudonim - "Milik" - zapracował Piotrek Salamon. Zwłaszcza efektowną akcją popisał się nasz napastnik wówczas gdy pechowo wybił piłkę z samej linii bramkowej Sokola. Reszta chłopaków podeszła jednak do całego zdarzenia z dużym humorem.

Czwarta kolejka miała dać odpowiedź czy to my jesteśmy w Hlucinie tacy mocni czy na razie graliśmy z słabszymi rywalami. Naprzeciwko naszych Orlików wyszła bowiem mocna ekipa MFK Frydek-Mistek, z którą bez sukcesów rywalizowaliśmy w czasie Halowej Ligi w Smilovicach. Tym razem jednak odegraliśmy się czeskim kolegom i po wspaniałym meczu pokonaliśmy ich 2-1, mimo że to rywale jako pierwsi zdobyli bramkę. My odpowiedzieliśmy trafieniami Romana oraz Raka, który wykorzystał fakt że bramkarz MFK upodobał sobie wędrówki daleko daleko przed polem karnym.

Piąta runda była starciem gigantów - na przeciwko nas stanęła bowiem również niepokonana do tego meczu ekipa SK Hranice, która miała już na rozkładzie zarówno Frydek-Mistek jak i pierwszy skład Hlucina. Wiedzieliśmy zatem, że wynik tego spotkania będzie istotny dla końcowej klasyfikacji turnieju. Obaw było wiele, bo poza tym że klasa rywala była wysoka to do meczu przystąpiliśmy bez Szoto i Romana, którzy narzekali na stłuczenia. Jak sie okazało martwiliśmy się na zapas, bo kapitalną robotę zrobili nasi rezerwowi - bramkę na 1:0 zdobył Dudi, pakując linii bramkowej piłkę po strzale/podaniu od Zduno. Michał wczoraj wykonywał kapitalną robotę w obronie, podobnie jak często zastępujący na środku pola Olafa Sobika - Baton. Co prawda ekipa z Moraw szybko wyrównała wchodząc w naszą obronę jak dzik w żołędzie, ale później mecz toczył się już pod nasze dyktando. Kolejne trafienia dołożyli Roman i Szoto, którzy w końcu pojawili się na boisku, a także Mati który wykorzystał kolejne idealne dośrodkowanie z rzutu rożnego Raka i podanie od Kosy. 4-1 był prawdziwym nokautem.

Kolejne spotkanie graliśmy mecz po meczu (zostaliśmy cofnięci sprzed stołu na którym podawano już chłopakom zupę), a naszym rywalem byli dobrzy znajomi z FC Hlucin. W mecz weszliśmy źle - doskonale grający w defensywie przez cały turniej Gumiś, tym razem dał się ograć Davidowi Fursterowi, Kosa nie zdążył z pomocą i Karlos musiał sięgnąć po piłkę do siatki. 1-0 dla gospodarzy. Nasza odpowiedź była jednak najpiękniejsza jaką mogliśmy dać. Najpierw dwójkową akcję Raku - Roman, wykończył nasz prawoskrzydłowy, a chwilę potem koncert gry rozpoczął Szoto. Zaczął skromnie - podając do Raka, który lewą nogą odpalił petardę w samo okienko bramki Hlucina. Kilka minut później wszyscy kibice zgromadzeni na stadionie miejskim przecierali oczy po tym jak Szoto stojąc na 15 metrze od bramki, z obrońcą na plecach złożył się do strzału przewrotką - do pełni szczęścia zabrakło centymetrów. Piłka minęła nieznacznie spojenie poprzeczki z słupkiem. W kolejnym podejściu Szoto huknął już w bardziej standardowy sposób - piłka odbiła się od poprzeczki, następnie od linii i wyszła w pole. Tam dopadł ją Kama (również dawał dobre zmiany i straszył strzałem z lewej) i przytomnie wpakował do siatki. Podopieczni Marcela Furstera ruszyli co prawda do ataku i zdołali zdobyć kontaktową bramkę po rzucie rożnym, ale na nic więcej im już nie pozwoliliśmy.

Na zakończenie czekał nas teoretycznie najsłabszy rywal w tym dniu - czyli rezerwy FC Hlucin, ale podchodziliśmy do meczu z respektem pomni dawnych doświadczeń w starciach z rywalami teoretycznie do łatwego ogrania. Możliwość gry od pierwszej minuty otrzymali gracze rezerwowi i z każdą akcją radzili sobie coraz lepiej pod bramką rywala. Świetną partię zagrali zwłaszcza Baton (po akcji skrzydłem gdy przedryblował czterech rywali ręce same składały się do oklasków) oraz Zduno (który techniką gubił kryjących go obrońców) - świetnie pod bramką znajdował się także nasz Milik, który tym razem dwukrotnie wpakował piłkę do siatki. Dwa kolejne gole dorzucił Szoto, który po solowych akcjach udokumentował swój rewelacyjny występ w Hlucinie. Jego świetną grę docenili także organizatorzy Pucharu, którzy właśnie Kacpra wybrali najlepszym graczem turnieju! Ostatnią bramkę zdobył precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego Olaf, który przez cały turniej wprowadzał jakże potrzebny spokój w drugiej linii i który kapitalnie rozdzielał piłki między skrzydłowych a środkowego napastnika.

Turniej zakończył się zatem jak najbardziej zasłużonym triumfem naszej ekipy - co ważne, poziom był wyższy niż w Brunszwiku i o wygraną trzeba było walczyć przynajmniej z trzema innymi mocnymi klubami. Najważniejsze, że chłopcy stanęli na wysokości zadania i jako cały zespół zasłużyli na pochwałę. Cieszy też, że wygraną kończymy sezon, w którym ekipa miała swoje górki i dołki, ale który na pewno należy zaliczyć do  udanych.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości