Mr RKP i Dr ROW

Mr RKP i Dr ROW

Niedzielny mecz pomiędzy ekipami Fortecy Świerklany a RKP ROW Rybnik miał dwa oblicza. W pierwszej zdecydowanie dominowali gospodarze, w drugiej role diametralnie się odwróciły. Remis, który padł w spotkaniu można więc uznać za sprawiedliwe rozwiązanie.

Spotkanie w Świerklanach miało dać odpowiedź jak będzie wyglądał czub tabeli po pierwszej fazie rozgrywek Ligi Orlika. Forteca grała o zajęcie drugiej lokaty, ROW o zachowanie pozycji lidera. Niestety dla rybniczan początek spotkania wyglądał tak, że ciężko było uwierzyć iż ta ekipa prowadzi w ligowej tabeli. Gospodarze szybko wyczuli iż forma zawodników z Rybnika jest bardzo niedzielna i przystąpili do zdecydowanych ataków. Już po 5 minutach gracze z Świerklan mogli cieszyć się z prowadzenia. Szybcy napastnicy gospodarzy raz po raz sprawiali obronie ROWu problemy i po kolejnym z licznych ataków sędzia podyktował rzut karny po zagraniu ręką w polu karnym zawodnika z Rybnika. Jedenastka była tylko formalnością. Mimo dwubramkowej straty nasza ekipa nie potrafiła otrząsnąć się z letargu i grała nadal fatalnie. Można by powiedzieć że ROW grał niczym ekipa trampkarzy z przedmieść walijskiego lub irlandzkiego prowincjonalnego miasteczka - w stylu "kick and run". Każdy z zawodników Rybnika pozbywał się piłki na ślepo, dominowały górne wykopy do przodu lub co gorsza na auty, a niemal każde starcie z rywalem kończyło się stratą piłki. Nasi gracze nie potrafili wymienić między sobą trzech celnych podań, a jedyne jakie były udane to te grane do tyłu do bramkarza - Karola Salamona. To, że Forteca nie wykorzystała kolejnych doskonałych sytuacji do podwyższenia prowadzenia zakrawało na cud, a jeszcze większym było to iż przy takiej dominacji gospodarzy bramkę zdobyli rybniczanie. Kacper Myrta przejął piłkę w środku pola, podciągnął kilka kroków po czym soczyście uderzył. Bramkarz Fortecy zdołał sparować jeszcze piłkę na poprzeczkę, ale ta po odbiciu się od niej spadła w pole karne. Tam największym sprytem popisał się Michał Zdunowski, który pierwszy dopadł do futbolówki i wbił ją do siatki Fortecy.

Druga połowa to zupełnie inne oblicze rybnickiej ekipy. Po reprymendzie trenera nasi gracze zaczęli biegać i podjęli walkę. Zdominowali środek pola i tym razem to ROW raz po raz przedostawał się pod pole karne rywali. Kacper Szotowicz, Tomek Misiło i Paweł Raczyński napsuli wiele krwi defensorom Fortecy, którzy  musieli sięgać do zagrań faul lub do nieco chaotycznego wybijania piłki na auty. Niemniej gospodarze nie ograniczyli się jedynie do defensywy - pokazali że gra z kontry również nie jest im obca. Najwięcej problemów graczom z Rybnika sprawiał szybki Michał Goraus. Najlepszą okazję do zdobycia trzeciej bramki Forteca miała ze stałego fragmentu gry - potężnym uderzeniem w samo okienko popisał się były gracz RKP ROW Kacper Tetla ale na posterunku był Gabriel Węgrzyn, który sparował ten strzał na rzut rożny. Stały fragment gry, tyle że po drugiej stronie boiska, przyniósł zmianę wyniku meczu - po jednym z licznych rzutów rożnych zakotłowało się w polu karnym Fortecy. Najpierw uderzał Kacper Myrta, jego strzał wybito z linii bramkowej, dobitkę Tomka Misiło zablokowano i dopiero trzecia poprawka w wykonaniu Kacpra Szotowicza znalazła drogę do siatki. Ostatnie minuty to napór rybniczan i próba wywiezienia 3 punktów z Świerklan. Z dystansu szczęścia szukali Olaf Sobik, Szymon Chwołka i ponownie Kacper Myrta ale każdy ze strzałów mijał niestety bramkę strzeżoną przez Artura Gajdę. Końcowy gwizdek oznaczał podział punktów i pozycję lidera dla MOSiRu Jastrzębie Zdrój. Na pocieszenie dla ROWu pozostał fakt, iż zachowali status jedynej niepokonanej ekipy w rozgrywkach ligowych.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości