MOSiR pokonany - ROW liderem
Derby pomiędzy drużynami z Rybnika i Jastrzębia zawsze niosły ze sobą wielki ładunek emocjonalny. Nie inaczej było wczoraj, a pasją i zaangażowaniem z jakim obie ekipy walczyły o punkty można by spokojnie obdzielić spotkania Ekstraklasy.
Już od pierwszego meczu pomiędzy ROW a MOSiR rozegranego jesienią 2013 roku zawsze iskrzyło. Po dwóch latach zmagań tych drużyn nadal wygrana w lidze nad rywalem jest jednym z najważniejszych celów. Wczorajszy mecz w opinii obserwatorów był jednym z najlepszych jakie do tej pory rozegrała rybnicka ekipa, a że goście z Jastrzębia także nie odpuszczali mieliśmy derby przez duże D.
Niestety zawodników obu ekip nie rozpieściła pogoda - padający deszcz, zimno i ciężkie boisko sprawiły iż mecz odbywał się w iście angielskiej atmosferze. Na szczęście młodzi gracze do brytyjskiej pogody dostroili także styl gry i przez 60 minut oglądaliśmy prawdziwą walkę, w której nikt na sekundę nie odstawił nogi czy odpuścił rywalowi. Pierwsze minuty spotkania przebiegły pod lekkie dyktando jastrzębian, którzy wysokim pressingiem próbowali już na połowie ROWu wywalczyć piłkę. Gracze z Rybnika przetrzymali początkowy napór i po siedmiu minutach gry to oni cieszyli się z bramki. Koronkową akcję całej drużyny w której padło kilka podań (w tym otwierające drogę do bramki ze strony Olafa Sobika) wykończył precyzyjnym strzałem Kacper Szotowicz. Nasz sprinter z formacji ataku wczoraj zagrał świetne spotkanie - zwłaszcza w pierwszej połowie. Grając na szpicy raz po raz urywał się kryjącym go rywalom. Kilka minut po pierwszej bramce Kacper wpisał się na listę strzelców po raz drugi, tym razem dobijając piłkę po strzale Olafa. Mając dwubramkowy deficyt jastrzębianie ruszyli do ataku. W 15 minucie ich łupem padła kontaktowa bramka po rzucie wolnym, w tej sytuacji dodatkowo kontuzji nabawił się Karol Salamon, który z wybitym palcem opuścił plac gry. Do końca pierwszej połowy, mimo sytuacji z obu stron, rezultat nie uległ zmianie.
Druga odsłona spotkania to akcja za akcję i walka do upadłego. Z boiska z powodu urazu schodzi Olaf Sobik, a Kacper Myrta otrzymuje karę 2 minut za zagranie piłki ręką. W obronie tytaniczną pracę wykonują Marcin Kosiorowski, Piotr Reclik, a zwłaszcza Mateusz Ćwiek któremu przez całe spotkanie przyszło zmagać się z liderem jastrzębian Kamilem Bednorzem. W bramce bardzo dobre spotkanie rozegrał Gabriel Węgrzyn, który w samej tylko końcówce meczu dwukrotnie wybronił arcytrudne uderzenia po ziemi zmierzające niechybnie do siatki. Ekipa ROWu nie skupiła się jednak tylko na obronie - strzał w słupek zanotował Szymon Chwołka, świetnymi uderzeniami z dystansu które mogły przynieść gole popisali się wspomniani defensorzy - Reclik i Kosiorowski. Nasz kapitan rewelacyjnie spisał się także jako wykonawca rzutów rożnych, po których pod bramką jastrzębian bito głośno na alarm. Najbliższy zdobycia gola po takim stałym fragmencie gry był Myrta, którego strzał głową nieznacznie minął światło bramki. Wiele wysiłku włożyli w mecz także nasi skrzydłowi - Tomek Misiło i Paweł Raczyński udzielali się nie tylko na połowie rywala ale również w obronie. I chyba ten "futbol totalny" był kluczem do sukcesu w dniu wczorajszym. Co prawda w drugiej połowie pojawiły się fragmenty chaotycznej gry, ale za całokształt wszyscy chłopcy zasłużyli na pochwałę i na to, by jako drużyna rozsiąść się w fotelu lidera Ligi Orlika Podokręgu Rybnickiego.
Komentarze